"Czy to sen?" Pomyślał Jack, patrząc z przerażeniem na nieruchomą sylwetkę dziewczyny. Jest stan wyglądał bardzo poważnie. Z czasem czerwona krew, którą poplamiona była sukienka zaczęła zastygać, zmieniać swój kolor na ciemniejszy. Chłopak stał tak, wpatrując się, jakby upewniając się czy to wszystko jest prawdą. Nie wiedział co zrobić. Chciał jej jakoś pomóc, jednak coś przeszkadzało mu w tym... Coś nie chciało, aby wyciągnął do niej pomocną dłoń. Klęknął przed leżącym na ziemi ciałem. W środku toczył walkę z nie znaną mu siłą. Pomóc jej czy nie pomagać?
W tej chwili dziewczyna otworzyła swoje piękne, błękitne oczy i zaraz z powrotem je zamknęła... To przeważyło argumenty. Jack natychmiast wstał i delikatnie wziął ją na barana, uważając, aby nie poruszyć żadną strzałą, wbitą w delikatne ciało. Była zimna... całe ciepło uleciało przez jej liczne, otwarte rany. Chłopak skierował się w stronę najbliższej wioski, gdzie często bywał, aby kupić jedzenie.
Gdy szli przez lasek, znajdujący się koła pola, na którym leżała ranna, dziewczyna wyszeptała cichutko, ostatnimi siłami dwa malutkie słówka. "To boli..." Jack natychmiast przyśpieszył kroku. Chociaż dziewczyna była lekka jak piórko, ciężko było mu iść. Wewnątrz czuł, że nie powinien jej pomagać... że robi... źle. Ta myśl kłuła go w serce, nie potrafił wytrzymać tego doskwierającego bólu. Jednak gdy przypomniał sobie, te niebieskie oczy, które za niedługo mogą umrzeć, jeszcze bardziej przyśpieszał kroku. Dlaczego pomaganie ludziom jest złe?
Wreszcie dotarł do małej wioski. Nie było tam szpitala, ani lekarza. Co najwyżej mógł wziąć pokój w małej gospodzie. Gdy wszedł do środka, z ranną dziewczyną na plecach, zapanował chaos. Ludzie bez słowa zaczęli torować mu przejście do najbliższego wolnego pokoju z łóżkiem. Delikatnie ułożył ją na miękkiej pościeli.
-Szybko wezwijcie jakiegoś doktora.- krzyknął do tłumu gapiów, którzy stali przed drzwiami pokoju.
-Już jedzie.- odezwał się gospodarz i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz, aby nikt więcej tu nie wchodził.
Dokładnie przyjrzał się dziewczynce, w jego oczach można było dostrzec łzy.
-Gdzieś ty ją znalazł?- zapytał Jacka- Jest taka... piękna.
Jack obejrzał się na niego speszony.
-Leżała na polu, gdzie rozgrywają się bitwy.-odpowiedział niechętnie.
-Dobrze... Zajmij się nią więc, a ja pójdę uspokoić ten szalejący tłum, zanim rozniosą mi gospodę.- powiedział gospodarz, widząc, że Jack nie jest zbyt rozmowny- Gdy przyjedzie lekarz, odeśle go do Ciebie.
Wyszedł z pokoju, krzycząc na ludzi, aby się rozsunęli. Jack z powrotem zakluczył za nim drzwi.
Gdy przyjechał lekarz, dokładnie opatrzył ranną dziewczynę. Jej stan był poważny, jednak nic nie zagrażało już jej życiu. Teraz spała całymi dniami, na tym niewygodnym, tanim łóżku, a Jack czuwał nad nią dzień i noc, zapisując wszystko w swoim pamiętniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz